wtorek, 27 grudnia 2011

Żegnam na jakiś czas.


Otóż to, już nie wytrzymuję. Od jakiegoś czasu mam
problem z internetem, polegający na tym, że to gówno
co minutę mi się rozłącza. Nie dość, że gra mi muli, to
na dodatek co chwila wyrzuca mnie z pokoju, nie mogę
dokończyć oglądania filmu no i zrobić filmu, chociaż co
do robienia to już odrębna rzecz, bo po prostu nie mogę,
a nie chcę przerzucać się na 10sek. Zatem odchodzę na
jakiś nieokreślony czas. Znając mnie będę na msp, ale
kilka minut dziennie i tylko aby sprawdzić pocztę. Takiego spermusa niedojebanego, dzięki któremu mam neta blabla coś tam się łączy z ruterem, to takiego nowego będę mieć dopiero ok 10 stycznia. No więc to tyle. Pewnie jak wrócę, to i tak znów nikt nie będzie mnie pamiętał, ale okej. To chyba na tyle... Szkoda
mi vipa, ale co ja poradzę. No i tyle. Prezenty jeszcze
wyślę, jak net na godzinkę chociaż się ogarnie.

Żegnam na jakiś czas, nie wasz ciemny <3

0 komentarze:

Prześlij komentarz